INNE

Moje włosy mają dobrze! – Maski Kallos do włosów – nowe zakupy

Ostatnio szaleję z zakupami kosmetycznymi do włosów. Jakoś przedtem wystarczała mi jedna maska do włosów i odżywka. Teraz praktycznie na każdy dzień mam inną odżywkę czy maskę, bo przecież włosy też potrzebują urozmaiconych kosmetyków. Bez obaw, nie używam wszystkiego na raz, ani też codziennie czegoś innego, bo wtedy nie wyrobiłabym sobie zdania o niektórych kosmetykach. Zwykle zmieniam maskę czy odżywkę po tygodniu czy dwóch. W ten sposób mam już wyrobione zdanie o kosmetyku, a włosy mają dużą dawkę różnych substancji odżywczych.

Dużo czytałam o kosmetykach do włosów Kallos – przede wszystkim są dość tanie i dobrze dostępne. Na wizażu i innych forach zbierają laury, więc postanowiłam zakupić maski właśnie tej firmy.
Bardzo duży wybór kosmetyków Kallos znalazłam na stronie 
Nie sądziłam, że strona z perfumami ma w swojej ofercie także kosmetyki do włosów, a jednak. Ja zdecydowałam się na 3 maski Kallos:

  • Carotamaska do włosów przetłuszczających się i często mytych. Zawiera wyciąg z marchwi oraz siemienia lnianego. Bogata w witaminy, proteiny, kwasy organiczne i sole mineralne. Dzięki nim włosy stają się lśniące i łatwe w pielęgnacji.

  • Honey –  Pielęgnacyjna maska do włosów zniszczonych farbowaniem rozjaśnianiem i
    innymi zabiegami fryzjerskimi. Wyciąg z miodu jest organicznym środkiem
    pielęgnacyjnym bogatym w naturalne witaminy i minerały. Stosowanie go
    powoduje, że włosy stają się lśniące, miękkie i łatwe do rozczesania.
    Krem poleca się do włosów suchych i łamliwych.

Mimo, że nie mam włosów suchych to jednak są one farbowane, a tym samym wymagają bardziej troskliwej pielęgnacji. Jestem ciekawa, która z tych masek najbardziej przypadnie mi do gustu.

Miałyście którąś z masek Kallosa? Byłyście zadowolone?

  • z tych mialam carote i honey.. carota mi spuszyla – nie polecam dla wysokoporowatych..
    honey- jest OK dopoki sie jej za duzo nie da 🙂

    • Carote zmęczyłam do połowy, potem puściłam w świat. Niestety wysuszała mi włosy. Honey jeszcze jest w zapasach. Mam nadzieję,że niedługo ujrzy światło dzienne.

  • miałam kozie mleko z tej serii
    było świetne!
    http://to-co-daje-szczescie.blogspot.com/

  • żadnej z nich nie widziałam w drogerii ;P
    ja używam Kallosa Latte i bardzo ją sobie chwalę 😀
    Ale przyznam, że ciekawią mnie wszystkie maski przez Ciebie zakupione! Czekam z niecierpliwością na recenzje 😉

  • oo fajnie wygladaja :))

  • mam vanille i jest naprawdę niezła 🙂 i wydajna 🙂 myślę, że będziesz z niej zadowolona 🙂
    Radi

  • miałam carotę i jest całkiem niezła 😉

  • Nie miałam ich ale słyszałam o nich wiele dobrego 😉 jestem bardzo ciekawa Twojej opinii

  • nie miałam żadnej z tych wersji, mam tylko Latte. teraz "zachorowałam" na wersję Color z olejem z ziarna lnu! 🙂

  • Ja miałam tylko Latte i bardzo lubiłam:)

  • Ja mam Placente i jest całkiem całkiem 🙂

  • chyba cos ze mna nie tak bo miałam dwie te amski i jak dla mnie było koszmarne l/

  • Jeszcze nie miałam, ciągle chce zamówić, ale zawsze mi coś innego najpierw wpadnie w ręce. Szkoda, że nie mam w centrum handlowym ich stoiska, wtedy byłabym dużo bardziej zachęcona do zakupu.

  • Miałam Fruta i Placenta. Fruta (albo Frutta) pięknie pachniała aż chciało się ją zjeść. Jednak obie nic wielkiego nie robiły. Tzn włosy były ok ale bez jakichś większych zmian. To były raczej takie kondycjonery

    • Placentę miałam kiedyś w takim olbrzymim opakowaniu, w połowie pudełka już mi się znudziła, więc tym razem zakupiłam małe opakowania.

  • miałam tą miodową i mimo, że włosy były po niej super nie potrafiłam jej zużyć, bo okropnie cuchnie, jak dla mnie jakimś środkiem chemicznym i niestety ten okropny zapach utrzymuje się na włosach ;/

    • Rzeczywiście miodowa maska pachnie trochę chemicznie, ale zobaczymy jak sprawdzi się na włosach.

Facebook
Przeczytaj poprzedni wpis:
Szampon codzienny – Hegron uniwersalny

Chcąc nie chcąc myję włosy codziennie. Raz, że są krótkie i szybko tracą na objętości, dwa, że nawet gdybym spróbowała...

Zamknij