
Będę Pani winna grosik … – o częstym zjawisku niewydawania reszty
Na pewno znacie to doskonale,
gdy coś kosztuje 29,99 zł, dajecie kasjerce 30 złotych, a ona z uśmiechem na
ustach oznajmia, że oto właśnie pozbawia was reszty, bo nie ma wydać 1 grosza.
Nie zapyta czy może wam nie wydać reszty, po prostu oznajmia. Niby jeden grosz,
nic nie warta moneta, ale grosz do grosza i na bilet się uzbiera i na bułkę by
starczyło. Mnie takie oznajmianie irytuje, bo za każdym razem kasjerki udają
„głupie” i nie robią nic by jednak z czystym sumieniem wydać mi 100%
reszty. Można przecież zapytać klienta czy nie uzbiera z miedziaków tych 9
groszy, rozmienić 10 groszy w kasie obok, albo po prostu zapytać czy
można być winnym, a nie oznajmiać.
gdy coś kosztuje 29,99 zł, dajecie kasjerce 30 złotych, a ona z uśmiechem na
ustach oznajmia, że oto właśnie pozbawia was reszty, bo nie ma wydać 1 grosza.
Nie zapyta czy może wam nie wydać reszty, po prostu oznajmia. Niby jeden grosz,
nic nie warta moneta, ale grosz do grosza i na bilet się uzbiera i na bułkę by
starczyło. Mnie takie oznajmianie irytuje, bo za każdym razem kasjerki udają
„głupie” i nie robią nic by jednak z czystym sumieniem wydać mi 100%
reszty. Można przecież zapytać klienta czy nie uzbiera z miedziaków tych 9
groszy, rozmienić 10 groszy w kasie obok, albo po prostu zapytać czy
można być winnym, a nie oznajmiać.
Kiedyś to bagatelizowałam, bo
przecież to tylko 1 grosz. Do czasu, aż w kasie biletowej SKM (Szybka Kolej
Miejska) to mi zabrakło tego nic nie wartego 1 grosza. Niby takie nic, a
kasjerka nie sprzedała mi biletu, bo nie miałam wystarczającej kwoty by zakupić
bilet. Nie ważne, że na pewno wielu osobom przede mną to ona nie wydała
dokładnie reszty, że ktoś spiesząc się zostawił resztę na talerzyku. Uparło się
babsko i biletu na pociąg nie dostałam. Musiałam kupić bilet tańszy i wysiąść
wcześniej, a resztę kilometrów pokonać pieszo. Ot taki drobny szczegół…
Ostatnio w Empiku wdałam się w
dyskusję z pewną młodą panią z kasy, która ze szczerym uśmiechem oznajmiła, że
nie wyda mi grosza, bo nie ma. Zapytałam czy nie ma w kasie obok, bo tu grosz i
tam grosz, a mi potem na bilet nie starczy. Druga kasjerka spojrzała na mnie i
dając ten 1 grosik skomentowała, że one nie są kasą biletową… Ot taki
przytyk, w temacie kupowania biletów na SKM. Biorąc resztę podziękowałam i
spokojnie dodałam, że pewnie gdyby mi w Empiku zabrakło 1 grosza też nie
kupiłabym tego po co przyszłam.
Wyszłam trochę zniesmaczona całą
sytuacją, bo może niepotrzebnie robiłam „aferę” o miedziaka. Z
drugiej jednak strony to kasjerka powinna czuć się źle, że okrada klientów z
reszty. Może potem komuś zabraknie na leki, na chleb czy inne ważne zakupy.
Ciągle mam też w głowie słowa
Viki Nova (z Akademii Kreatorek), która na jednym ze spotkań powiedziała, aby
upominać się o swoje i nie dać okradać. Z założenia ludzie boją się i wstydzą
upominać o swoje – pożyczone komuś pieniądze, opóźniającą się wypłatę, brak
reszty. Milczymy, choć w duchu strasznie nas to boli i gryzie. Przecież jakby
nie było to nasze, ciężko zarobione pieniądze. Dlaczego więc mamy się dać okradać?
Napiszcie co sądzicie o tego
typu sprawach. Czy upominacie się o swoje czy dajecie spokój? A może też ktoś
kiedyś wam czegoś nie sprzedał, bo zabrakło wam grosza?


-
BogusiaM