INNE

Moje życie w rytmie slow (część 1)

Na Facebooku dodałam wpis, o tym, że mianuję 2016 rok czasem spokoju, życia według własnych zasad i stawiania na odpoczynek i harmonię. Jeśli sięgnę pamięcią do poprzednich lat to dochodzę do wniosku, że często niewiele z nich pamiętam, no może poza ciągłym pośpiechem, notorycznym zerkaniem na zegarek i ciągłym powtarzaniem: Nie mam czasu…
Nie mam postanowienia, że lepiej będę się odżywiać, zapiszę się na dodatkowy kurs języka, bo to wcieliłam w życie już dawno temu. Jedyne co postanowiłam na ten rok, to odpocząć, ograniczyć bezsensowne tracenie czasu na rzecz bardziej kreatywnych zajęć i sprawianie sobie więcej przyjemności w rytmie SLOW… Ma być kreatywnie, spokojnie, harmonijnie. 2016 rok to odpoczynek dla ciała i dla umysłu.
Zaczęłam od sportu w rytmie slow, czyli bez pośpiechu, konkretnych godzin zajęć, wylewania litrów potu. Stawiam w 2016 roku na wyciszenie czyli jogę, pilates i ćwiczenia ogólnorozwojowe we własnym tempie. Unikam przepełnionych siłowni i klubów fitness. Nie sprawia mi to radości, a wręcz przeciwnie godziny ćwiczeń w klubie zapychają mi grafik i wprowadzają niepokój, czy na pewno na nie zdążę. Kolejny sport to nordic walking. Cudowny całoroczny wynalazek! Nic tak nie motywuje jak wizja spaceru z kijkami na świeżym powietrzu. Idę w swoim tempie, towarzyszy mi muzyka, jest pięknie!  (Na stronie s-mumio (http://s-mumo.pl/) widziałam kilka fajnych zestawów kijków do nordic walking, więc jeśli też chcielibyście zacząć przygodę z kijkami, myślę, że znajdziecie na tej stronie zestaw dla siebie.  Technikę prawidłowego chodzenia można opanować oglądając filmiki instruktażowe w sieci. Wystarczy wpisać: technika chodzenia nordic walking – film i wyskoczy wam wiele propozycji). Nordic walking świetnie rozwija mięśnie na całym ciele i usprawnia proces wymiany tlenu we  krwi. To sport właściwie dla wszystkich, nie tylko dla osób na emeryturze.
Kolejny krok ku wyciszeniu to szydełko. Kiedyś traktowane po macoszemu, dziś wraca do łask. Zawsze podziwiałam umiejętności szycia, dziergania. Teraz sama się tego uczę i wykonuję różne cacka. Rękodzieło to dobro luksusowe,  unikat, warto więc nie tylko kupować takie rzeczy, ale umieć zrobić samodzielnie. Do tej pory kolekcjonowałam biżuterię, zrobioną w technice sutaszu, teraz sama tworzę kosze ze sznurka, szaliki i czapki na szydełku. Takie zajęcia niesamowicie wycisza i relaksuje, a kiedy widzę już gotowe swoje dzieła to dochodzi do tego radość i duma! Na razie obdarowuje bliskich, ale muszę koniecznie opublikować kilka rzeczy na blogu.
Kolejnym krokiem ku życiu w rytmie slow jest muzyka relaksacyjna. Czasem są to szum morza lub śpiew ptaków, ale chyba najbardziej relaksuje mnie muzyka reiki. Przed pójściem spać włączam płytę i po prostu zapominam o bożym świecie. Muzyka fantastycznie odpręża, przywołuje na myśl miłe wspomnienia. Odpływają wszelkie troski, dręczące myśli, zaległe sprawy. Wszystko staje się dużo prostsze. Po kilkunastu minutach z muzyką reiki po prostu zasypiam, a ona gra dalej i towarzyszy mi podczas snu.  
To tylko niektóre z wcielonych przeze mnie w życie zajęć w rytmie slow. W przygotowaniu jest kolejny artykuł o życiu w rytmie slow. Jesteście ciekawi?
A jakie wy macie postanowienia na nowy 2016 rok? Dieta, języki obce, nowa praca? A może tak jak ja,  rezygnujecie z pośpiechu na rzecz odpoczynku i smakowania życia?
Facebook
Przeczytaj poprzedni wpis:
Święta bez chemii – najnowsza książka Julity Bator

Jeśli interesujecie się naturalną żywnością to na pewno znacie 2 książki Julity Bator: "Zamień chemię na jedzenie", oraz "Zamień chemię...

Zamknij